Przerażający. Intrygujący. Niezwykły. Nekromancja. Okultyzm. Czarna magia. Czy zniknięcie na mapach powojennej Warszawy ulicy Smętnej, niegdyś oddzielającej warszawskie cmentarze - żydowski i Powązki - to pomyłka kartografów, efekt przemyślanej działalności stołecznych urbanistów czy też przyczyn należy szukać w wydarzeniach, które rozgrywały się na terenie pierwszej z nekropolii za "panowania" nazistów. "Dziennik przeklęty" to wydany po niemal 25 latach debiut literacki Sebastiana Mirskiego i Jakuba Frołowa. "Ta ponura opowieść powstawała podczas niezapomnianych, długich nocy w jednym z bloków na warszawskiej Chomiczówce. Główną inspiracją do jej napisania była przedwojenna mapa Warszawy i spacer w poszukiwaniu nieistniejącej już dziś ulicy Smętnej. Po dodaniu do tego moich okultystycznych fascynacji i determinacji Frołka zaczął powstawać „Dziennik Przeklęty” w formie, jaką obecnie stanowi środkową część powieści. Następnie został on obudowany resztą fabuły. Tekst powstawał przez ponad trzy lata z przerwami na zdanie matur i egzaminy na studia. Pisaliśmy i dyktowaliśmy sobie go nawzajem wypijając przy tym litry kawy zbożowej Anatol – nierzadko do białego rana, przy śpiących zasłużenie rodzicach w pokoju obok…. Produkowaliśmy rekwizyty, by z ich pomocą, w piwnicach naszego bloku, odgrywać inspirujące nas sceny. Odbywaliśmy również wielokilometrowe spacery po Cmentarzu Żydowskim, Szmulowiźnie i Targówku Fabrycznym", pisze w przedmowie jeden z autorów.