á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Tak jak Bojan Buloh, który po ucieczce żony, pozostaje zupełnie sam, bez wsparcia, oderwany od swoich korzeni, w obcym kraju, topi smutki w alkoholu, krzywdząc nie tylko siebie, ale najbliższą osobę jaka z nim pozostała. Bojan kocha Sonię, ona jego, ale żadne nie potrafi dotrzeć do drugiego i zrozumieć siebie na wzajem i tak tkwią oboje w tym zaklętym kole miłości i przemocy, z którego żadne nie potrafi się wydostać.
Richard Flanagan w swojej powieści dotyka problemu, dotyczącego wpływu historii na ludzi, tego jak bolesne wydarzenia, których nie potrafimy wymazać z pamięci wpływają na nas, na nasze dzieci i kolejne pokolenia. Pomimo bólu, cierpienia jakie te traumatyczne wydarzenia przynoszą autor daje nadzieję, że kiedyś przyjdzie odkupienie, wybaczenie i będziemy mieli szansę wszystko rozpocząć na nowo.
Książka zachwyca swoją konstrukcją, językowym kunsztem, pełnego metafor i plastycznych, poetyckich opisów, jednak już sama fabuła nie czaruje tak mocno jak w przypadku "Ścieżek północy". Nie brakuje w tej powieści scen poruszających, mocnych momentów, które potrafią wzruszyć czytelnika, jednak są to tylko momenty, ponieważ autor wykorzystuje utarte schematy, przez co całość wypada niestety dość przeciętnie. Zabrakło mi w "Klaśnięciu..." głębi postaci, ich ewolucji, przedstawienia tego jak Sonia dojrzewała do tego by wybaczyć ojcu, bo wybaczenie to przecież długi i skomplikowany proces i często samo przepraszam nie wystarczy, by zapomnieć lata znęcania się. U Flanagana jest to zbyt proste i powierzchowne.
"Klaśnięcie jednej dłoni" jest powieścią trudną. Przepełnioną bólem i cierpieniem opowieścią o skomplikowanych rodzinnych relacjach, w których miłość, przemoc i nienawiść przenikają się na każdym z możliwych poziomów. Historią, która pokazuje, że ucieczka z kraju ogarniętego wojną może stać się dramatem, a nie wyzwoleniem. "Klaśnięcie..." jest dla mnie trudną powieścią również jeśli chodzi o jej ocenę. Jak ocenić książkę, która stylistycznie i językowo zachwyca, a fabularnie coś w niej zgrzyta, brakuje głębi? Gdyby nie wcześniejsza lektura doskonałych "Ścieżek północy" inaczej oceniłabym lekturę "Klaśnięcia..", a może mam zbyt wysokie oczekiwania wobec tego autora. Niestety dla mnie, "Klaśnięcie jednej dłoni" to pięknie napisany przeciętniak. Szkoda.
Marta Ciulis- Pyznar
Fabuła przewidywalna od samego początku. Mimo zabiegów stosowanych przez Flanagana jak skakanie po latach i po faktach, (...) nic nie dało mojej wiary tej powieści. Z przepisu na dobry chleb wyrosła mała bułeczka. A szkoda, bo tak się dobrze zapowiadało - lecz zdechło około 50 strony. Potem już tylko reanimacja została...